Krajowa Rada Komornicza Krajowa Rada Komornicza
1267
BLOG

Trudna eksmisja. Dzięki komornikowi ograniczono rodzinie cierpień

Krajowa Rada Komornicza Krajowa Rada Komornicza Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Ta rodzina była wyjątkowo poturbowana przez życie. Przeżyli śmierć córki. Mąż dłużniczki jest chory na raka i wymaga ciągłej opieki. Wpadli w długi, których nie spłacali. Bartosz Ciszak, komornik sądowy z Opola, miał przeprowadzić eksmisję tej rodziny. 

 

Zadłużali się, by ratować córkę. Leczenia,  lekarstwa i zabiegów pochłaniały ogromne kwoty. W sądowym wyroku eksmisyjnym rodzina miała przyznany lokal socjalny, który nie uwzględniał wszystkich jej potrzeb - nie wszyscy członkowie rodziny mogli skorzystać z tego lokalu. Decyzje o eksmisji podjął sąd. Komornik miał ją wykonać. Tak się dzieje zawsze.

 

Bartosz Ciszak, który od 2013 roku prowadzi niewielką kancelarię w Opolu, po otrzymaniu wniosku egzekucyjnego udał się do dłużników, aby ustalić jaka jest ich sytuacja życiowa. „Uwzględniłem prośbę dłużniczki o przełożenie eksmisji do czasu zakończenia rozmów z wierzycielem o cofnięciu eksmisji, lub do czasu znalezienia większego lokalu” – opowiada komornik. Sytuacja, w której dłużniczka próbowała poukładać swoje sprawy trwała kilka miesięcy. W tym czasie, za zgodą wierzyciela, komornik monitorował  poczynania dłużniczki i regularnie sprawdzał, w jakiej jest sytuacji. Dopiero po roku ostatecznie wyznaczył termin eksmisji. „Do tego czasu dłużniczka nie otrzymała pomocy z żadnej instytucji państwowej, do której się zgłaszała, i w końcu na własną rękę znalazła dla swojej rodziny większy lokal” – wspomina Bartosz Ciszak.  „Uwzględniając jej potrzeby i potencjał, umożliwiłem jej wyprowadzenie się w sposób najbardziej dla niej dogodny’ - opowiada.

 

Obowiązkiem komornika jest przeprowadzenie wszystkich czynności tak, aby były one wykonane profesjonalnie, sprawnie, zgodnie z obowiązującym prawem. „Oprócz tego należy wykazać pewną wyrozumiałością w danej chwili mając na uwadze pozycję słabszej strony. 

Starałem się nie zachwiać i tak nadszarpniętym poczuciem godności eksmitowanej rodziny, i  nie przysparzać jej dodatkowych cierpień” – tłumaczy komornik z Opola.

 

Takie sytuacje zdarzają się komornikom często.  Komornicy, tak źle opisywani przez tabloidy i atakowani przez polityków, wykonują ciężki zawód. Są tak samo potrzebni jak strażnicy więzienni i policjanci. A często są to przecież wrażliwi ludzie. Tacy jak opisywany tu przedstawiciel tej branży z Opola.

 

„Staram się funkcjonować zgodnie z zasadą „Nakazy prawa są następujące: żyć uczciwie, drugiemu nie szkodzić, każdemu oddać, co mu się należy” – tłumaczy pan Bartosz.

Dlaczego wykonuje tę pracę? „Zawód komornika jest dla mnie niezmiernie ciekawym zajęciem, aczkolwiek trudno powiedzieć, że lubianym, bo ta praca zasadniczo nie powinna być lubiana - odpowiada. „ Sądzę, żeby wykonywać ją sprawnie trzeba poświęcić jej zarówno siły, jak i pieniądze. W dzisiejszych realiach otworzyć kancelarię komornika jest bardzo trudno, a z kolejnym rokiem coraz trudniej. Ja jak do tej pory mogę przyznać, że udało mi się rozwinąć biuro i sprawnie nim zarządzać. Zawsze staram się tak kierować swoim życiem żeby nie krzywdzić nikogo, tym bardziej kogoś kto stoi na słabszej pozycji. Oczywiście w naszym zawodzie wymaga to pewnego zrozumienia i poznania określonych osób, sytuacji. Często i tak będziemy postrzegani jako osoby zachłanne, nienasycone, egoistyczne. Ale to opinie subiektywne osób nie zgadzających się z naszą rolą w strukturach państwa i z tym, że prowadzimy tę właśnie określoną działalność. Staram się pracować na swój chleb i żyć uczciwie m.in. z pracy, która wykonuję. Postępować w sposób odpowiedzialny i obywatelski – przekonuje.

Warto przytoczyć jeszcze jedno zdarzenie z życia tego opolskiego komornika. To był poniedziałkowy wieczór, święto Trzech Króli.  Bartosz Ciszak nagle usłyszał rozpaczliwe wołanie o pomoc sąsiadki z parteru, która mieszka z 90 letnią matką. Kiedy otworzył drzwi, korytarz był czarny od dymu. Chwycił wiadro z wodą, latarkę, obwiązał twarz wilgotną chustą i ruszył na pomoc.

 

„Byłem przekonany, że w mieszkaniu mogą być moje sąsiadki” - wspomina. W mieszkaniu nie było widać nic na 40 cm. „Najgorszy był piekący w oczy dym, mimo wilgotnej chusty dławił oddech. Ugasiłem ogień, ale nie widziałem mieszkanek. Nie wiedziałem, że obie panie zdążyły uciec” – opowiada. Zdołał ugasił pożar zanim przyjechała straż pożarna.  

Ckliwa historia? Pewnie niektórzy tak uznają, ale postanowiliśmy tu, na naszym blogu, pokazywać Państwu różne twarze komorników i rozmaite problemy związane z wykonywaniem naszego zawodu.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka